Dr Stanisław Nowak - Z moich wspomnień - XXII



XXII


Z chwilą otwarcia Muzeum Higj. w parku, wszystkie zbiory zostały przeniesione do nowego gmachu i umieszczone w wielkiej górnej sali budynku. Dolna sala t. zw. odczytowa i mniejsze salki zostały zajęte przez eksponaty ruchomej wystawy antyalkoholicznej, którą Częst. Oddz. Warsz. Higj. sprowadził własnym kosztem. Wystawą tą opiekował się dr. Ludwik Bregman z Warszawy, który był jej inicjatorem i głównym organizatorem z ramienia Warsz. Tow. Higjenicznego.

Na czas wystawy zarząd zaangażował w charakterze specjalnego instruktora, słuchacza V kursu wydz. lekarskiego Uniw. Jagiellońskiego, Stanisława Wyszyńskiego, który z zadania swego wywiązał się znakomicie.

W celu zwiększenia funduszu na budowę Muzeum zarząd Oddziału, po porozumieniu się z dyrekcją wystawy, pobierał za zwiedzanie Muzeum i wystawy antyalkoholicznej specjalną opłatę w wysokości 5 kop. od osoby; liczniejsze wycieczki, jak np. grupy pątników, płaciły tylko 1 kop. od osoby, miały więc prawo wprowadzenia za jednym biletem pięciu osób. Po tych kilku wstępnych informacjach pragnąłbym scharakteryzować warunki, w jakich pracowało Muzeum w czasie wystawy.

Podkreślałem już kilkakrotnie, że w okresie organizacyjnym wystawy część członków komitetu wystawowego nie kryła się bynajmniej ze swoją niechęcią do Częstoch. Oddz. Tow. Higj. i traktowała niezbyt życzliwie starania jego o subsydjum na budowę; ten wyraźnie niechętny stosunek mógłbym przypisać poczęści opinji, jakiej zażywał Oddział dzięki temu, że od kilku lat na czele Oddziału stali ludzie o zabarwieniu lewicowem lub postępowem; otóż ten nieżyczliwy stosunek trwał i podczas wystawy; wyrażał się on w różny sposób, czyto w bardzo opieszałem wypłacaniu niewielkiego subsydjum, przyznanego Muzeum Higj., czyto w niezbyt skwapliwem porządkowaniu terenu tuż obok budynku, czy też we wrogim nastroju, jaki panował u niektórych instruktorów wystawowych, którzy, mając sobie polecone oprowadzanie wycieczek zbiorowych i grup pątników po kulturalnym dziale wystawy, omijali ostentacyjnie Muzeum Higj. Musiałem kilkakrotnie interwenjować w tej sprawie na posiedzeniach komitetu wystawowego lub też zwracać się do komitetu listownie. Doszło do tego, że w końcu Sierpnia, po porozumieniu się z dawnym redaktorem „Gońca Częstochowskiego”, w owym czasie członkiem redakcji „Kurjera Porannego” w Warszawie, Wł. Rowińskim, umieściłem w „Kurjerze Porannym” obszerny artykuł, ustalający w świetle faktów i cyfr wrogi i lekceważący stosunek komitetu wystawy do Muzeum Higj. Artykuł ten wywarł pewne wrażenie wśród członków komitetu i wpłynął dodatnio na dalsze wzajemne ułożenie się stosunków.

Na Muzeum Higj. czyhały inne niebezpieczeństwa. Ponieważ ilość osób, zwiedzających Muzeum i umieszczoną w niem wystawę antyalkoholiczną, była bardzo znaczna, o czem świadczy ilość sprzedanych biletów wejścia do Muzeum, wynosząca 40 tysięcy, a że za każdym biletem wchodziło przeciętnie po trzy osoby, ogółem więc ilość zwiedzających doszła do 120 tys. osób, to jeden instruktor, jakiego posiadało Muzeum, St. Wyszyński, nie mógł sobie dać rady z taką ilością zwiedzających; należało miewać nieustanne prelekcje, było to zadanie, przerastające siły jednego człowieka. Wyręczałem więc bardzo często instruktora i sam wygłaszałem pogadanki dla zwiedzających; brak czasu nie pozwalał mi poświęcać na ten cel więcej, niż godzinę dziennie; uzyskałem pomoc jednego z młodszych lekarzy, dr. Stefana Kohna; dr. Kohn był żydem i z tej okoliczności ukuto broń przeciwko Muzeum. Nie przeczę, że byłoby właściwiej, gdyby funkcji tej podjął się patentowany katolik, cóż było jednak robić, skoro nikt inny z członków Oddziału Tow. Higj. nie chciał się podjąć funkcji pouczania pątników o szkodliwościach alkoholu i o pożytku z różnych urządzeń higjenicznych. I oto w początkach Września w „Głosie Warszawskim” ukazał się feljetonik, podpisany inicjałem „Em“, pod tytułem „Kącik postępowy na wystawie częstochowskiej”, w którym autor opisał z oburzeniem w sposób zjadliwy, że w Muzeum jakiś „semita“ objaśnia pątnikom, że człowiek pochodzi od małpy. Wieść ta rozniosła się lotem błyskawicy po całej wystawie i ilość zwiedzających Muzeum Higj. spadła do minimum. Zarzut był niesłuszny i nieprawdziwy, musiałem apelować do komitetu wystawy, chodzić kilka razy na posiedzenia jego i konferować z ówczesnym proboszczem parafji św. Zygmunta, ks. kanonikiem Marjanem Fulmanem (późniejszym; biskupem lubelskim), członkiem komitetu wystawowego, by go przekonać o bezzasadności oskarżenia i wytłomaczyć mu, że objaśnienia udzielane zwiedzającym Muzeum i wystawę antyalkoholiczną, są ujęte w ramy ściśle naukowe i nie zawierają żadnych akcentów politycznych lub religijnych. Incydent został załagodzony, niestety, frekwencja zwiedzających nie dosięgła już cyfry poprzedniej. Tak walczono z „walką z alkoholizmem”. Po takim niemiłym incydencie otrzymałem w kilka dni później prawdziwą satysfakcję, Muzeum i wystawę antyalkoholiczną zwiedził J. E. ks. biskup Kujawsko-Kaliski, Stanisław Zdzitowiecki; przyjmowałem go w gmachu Muzeum z należnymi mu honorami; ks. biskup wyraził swe szczere zadowolenie i złożył podziękowanie Oddziałowi za jego pracę dla ludu.

Inne znowu przeszkody w swej pracy w czasie wystawy spotkały Muzeum Higj. ze strony władz rosyjskich. Zarząd Oddziału, pragnąc wykorzystać okres wystawy dla propagandy zasad higjeny praktycznej wśród naszego ludu wiejskiego za pomocą popularnych odczytów, zwrócił się do Piotrkowskiego Gubernatora z podaniem o pozwolenie wygłoszenia następujących odczytów: „O budowie ciała ludzkiego”, „O alkoholizmie”, „O pomocy w nagłych wypadkach”, „O wodzie”, „O gruźlicy etc. Tematy, zdaje się, apolityczne, nie zagrażające w niczem bezpieczeństwu państwa. Innego zdania były władze administracyjne, które pragnęły ograniczyć do minimum społeczno-kulturalny charakter wystawy i nie pozwalały wygłaszać żadnych odczytów na terenie wystawy; ten sam los spotkał i projektowane odczyty higjeniczne. Jako curiosum pozwolę sobie przytoczyć pismo, jakie zarząd Oddziału otrzymał w d. 10/VI1I 1909 r. z kancelarji Piotrkowskiego Gubernatora:

„Na skutek podania Zarządu Częstoch. Oddz. Warsz. Tow. Higj., skierowanego do P. Naczelnika Gubernji Piotrkowskiej w d. 25/VI 1909 r. o udzielenie zezwolenia na wygłoszenie na terenie wystawy popularnych odczytów z zakresu higjeny (tutaj wymienione zostały wyżej podane tytuły odczytów) podaje się wyżej wzmiankowanemu zarządowi do wiadomości, że na podanie jego Jego Ekscelencja udziela odpowiedzi odmownej, („oznaczennoje chodatajstwo Jewo ostawleno Jewo Prewoschoditielstwom bez posledstwij”)

Interwencja dr. Józefa Polaka w kancelarji Gen.-Gubernatora nie odniosła żadnego skutku.

Z takiemi to różnemi trudnościami musiałem walczyć w czasie wystawy, to też mogę nazwać cudem, że Muzeum Higj. zwiedziło w czasie wystawy około 120 tys. osób.



strzałka do góry