Zamknięcie wystawy




Zamknięcie Wystawy Przemysłu i Rolnictwa odbyło się w dniu 3 października 1909 roku. O godz. 14.00 odprawiono uroczyste nabożeństwo w Kościele Jasnogórskim, na które przybył cały Komitet Wystawy, bardzo licznie miejscowa inteligencja, wielu obywateli z okolic, przedstawiciele prasy i tłumy ludzi. Mszę św. zakończyła piękna mowa wygłoszona przez ks. przeora O. Rejmana.

Po nabożeństwie zaczęto gromadzić się przed pawilonem głównym i do godziny 16.00 zebrało się tam 3-5 tys. osób. Na balkonie pawilonu zajął miejsce Komitet Wystawy i chór Lutnia. Kilka minut po godz. 16.00 rozpoczął swoją mowę prezes, książę Lubomirski. Po niej chór odśpiewał Poloneza Moniuszki, a następnie wystąpił dyrektor Wystawy A. Bogusławski odczytując nazwiska nagrodzonych wystawców.

O godz. 18.00, na placu Wystawy, Teatr Marii Przybyło-Potockiej wystawił jednoaktową sztukę Arthura Schnitzlera pt. „Kolacyjka”. Przedstawienie zaszczycił swą obecnością Komitet Wystawy i wielu gości przybyłych na uroczystości. Po spektaklu artystka otrzymała od Komitetu Wystawy bukiet kwiatów z napisem na szarfie uznającym jej zasługi.

Później, około godz. 21.00, w hotelu Angielskim (obecnie hotel Polonia) odbył się bankiet z udziałem członków Komitetu, wystawców oraz zaproszonych gości.

Podczas tego bankietu, w imieniu Komitetu Wystawy wręczono upominek dla księcia Stefana Lubomirskiego i jego małżonki - wspaniałą wazę (obecnie puchar znajduje się w Muzeum Częstochowskim), dzieło firmy braci Łapieńskich z Warszawy oraz piękną intarsję drzewną, według rysunku Kędzierskiego, wykonaną w zakładach p. Bobrówny z Warszawy.

Bramy Wystawy zostały zamknięte o godz. 24.00. W poniedziałek rozpoczęto wywóz eksponatów.

Dokładny opis zamknięcia Wystawy można znaleźć w Gazecie Częstochowskiej z dnia 4 października 1909 roku. Poniżej zamieszczam pełny tekst.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *


Wczoraj po dwumiesięcznem trwaniu została Wystawa przemysłu i rolnictwa w Częstochowie zamknięta.

Przez te dwa miesiące, od 5 sierpnia do 3-go października b. r., zwiedziło Wystawę blisko pól miliona osób, z czego połowa przypada na kompanje wycieczki i bilety sezonowe i bezpłatne.

Najwięcej osób zwiedziło Wystawę w niedzielę dnia 26 września - 21,800 osób, następnie w środę dnia 25 sierpnia - 20 450 osób i w niedzielę d. 19 września - 17,827 osób. Najmniej osób zwiedziło Wystawę drugiego dnia po jej otwarcia, w piątek dnia 6 sierpnia - 1,425 osób i w dniu otwarcia wystawy - 1,480 osób.

Kompanje rozpoczęły się dnia 10 sierpnia. Najliczniejsze były dnia 25 go sierpnia i 26 września; 25 sierpnia - 17,504 osób, a 26 września - 13,244 osób.

Wydatki komitetu Wystawy wynoszą okrągłe 202,000 rb. Na pokrycie tej sumy jest 180,000 rb. z opłat wystawców i za wejście itp. i 26,000 rb. kapitału gwarancyjnego.

---------------

Uroczystości zamknięcia Wystawy rozpoczęły się wczoraj po godz. 2 po południu uroczystem nabożeństwem w kościele Jasnogórskim. Na nabożeństwo przybył komitet wystawy in gremio, inteligencja miejscowa w znacznej liczbie, wielu obywateli okolicznych, przedstawiciele prasy i tłumy ludu. Po nabożeństwie ks. przeor O. Rejman wygłosił przepiękną mowę.

---------------

Po nabożeństwie zaczęto się gromadzić przed pawilonem głównym i do g. 4-ej zebrało się około 5,000 osób. Na balkonie pawilonu zajął miejsce komitet Wystawy i chór Lutni. Kilka minut po godz. 4 rozpoczął swoją mowę, zamykającą Wystawę, prezes ks. Lubomirski.

Mowa prezesa komitatu.

Prezes komitetu głównego Wystawy Stefan ks. Lubomirski wypowiedział następującą mowę:

Przykre i bolesne przypada na mnie zadanie do spełnienia. Przemówieniem swojem mam zamknąć Wystawę Częstochowską, położyć koniec temu świetnemu okresowi dwumiesięcznemu, temu doniosłemu wydarzeniu, które - wstrząsnęło całym krajem i kazało w wielkiem święcie narodowem uroczyście obchodzić chwilę odrodzenia się społeczeństwa polskiego z upadku energji, z zniechęcenia i apatji.

Tutaj wobec nagromadzonych skarbów wiedzy, nauki i wytwórczości wszelkich gałęzi pracy polskiej, przyszedł cały nasz naród, we wszelkich swych odłamach, z najodleglejszych zakątków kraju, z poza sztucznych jego granic, podziwiać siłę i potęgę swoją, mimo klęski i gromy, i w uczuciu tem czerpać otuchę na przyszłość, wolę i moc do tem silniejszej pracy, krzepić w sobie ideę jedności i spójni, w których leży nasza przeszłość, nasz byt i nasze znaczenie.

Przez dwa miesiące czasu płynęły szerokim strumieniem tłumy i z podziwem patrzały na nasz tak bogaty, a tak cichy dorobek, którego istnienia i postępu nawet nie podejrzewały, a który musiał wzniecać dumę narodową i wiarę w siebie, bo w obcych a nawet nieżyczliwych, wzniecił zdumienie i szacunek dla naszej niespożytej żywotności Na tle Wystawy Częstochowskiej wzmocniły się ogniwa, łączące wszystkie warstwy społeczeństwa w poczucia konieczności wspólnej pracy, ztąd poszło ożywcze światło kultury i iskra, wzniecająca zapał do zjednoczonego natężenia woli, wytrwałości i poświęcenia, aby przyszłości naszej na polu pokojowego postępu szerokie otworzyć wrota.

Wystawa Częstochowski zaznaczyła i bliższym i dalszym sąsiadom naszym miejsce, jakie słusznie w światowej kulturze i cywilizacji zajmujemy i zawsze zajmować chcemy, a na jej powstanie przyszły zbliżenie i wzmocnienie przyjaźni z pobratymczym nam narodem.

Więc Wystawa Częstochowska spełniła swe zadanie i gdy dzisiaj przychodzi czas położyć koniec jej trwaniu, miejmy silną wiarę, że oddziaływanie jej wraz z nią nie przeminie, że podniesiony nią głos do powstania z martwoty i upadku woli i wiary nie przebrzmi.

Tego jednego pragniemy od społeczeństwa polskiego i wierzymy, że wezwanie nasze z pod murów Jasnej Góry przeniknie w kraj cały.

A teraz wyrażamy z głębi serca dzięki całemu narodowi za poparcie i chcemy ku czci jego przedstawić nazwiska tych ludzi, którzy ofiarni w sprawia ogólnej, działalnością swoją przynoszącą chlubę krajowi i napełniającą nas słuszną dumą w obec obcych, zasłużyli na szczególne odznaczenie i powinni ogólną wdzięczność sobie zaskarbić.

Po mowie ks. Lubomirskiego chór Lutni odśpiewał Polonez Moniuszki, a następnie na przód balkonu wystąpił dyrektor Wystawy A. Bogusławski i odczytał nazwiska tych wszystkich, których ks. Lubomirski w mowie swej polecał narodowi do uznania t. j. nazwiska nagrodzonych wystawców.

Uroczysta przedstawienie.

O godz. 6 wieczorem odbyło się w teatrze p. Marji Przybyłko Potockiej na placu Wystawy uroczyste przedstawienie. Grano 1-aktową sztukę Schnitzlera „Kolacyjkę”. Na przedstawieniu był obecnym Komitet Wystawy i wielu gości, na zamknięcie Wystawy przybyłych.

Po przedstawieniu wręczono w imieniu Komitetu p Przybyłko-Potockiej wiązankę kwiatów z napisem na szarfach, czczącym artystkę i jej zasługi.

Bankiet.

Już około godz. 9 wieczorem salony gościnie hotelu Angielskiego zaczęły się zwolna zapełniać członkami komitetu, wystawcami oraz zaproszonymi gośćmi; panowie we frakach, panie w tnaletach wieczornych.

Gospodarzy na sali z ramienia komitetu inż. Fijałkowski; trzeba przyznać, iż w tym kierunku wykazuje wiele umiejętności; wszystkich usadzono przy stołach w ten sposób, iż każdy się czuję doskonale, jak w kółku rodzinnym. To też niebawem gwar rozmów żywych zagłusza prawie tony ukrytego dyskretnie w gaju zieleni kwartetu Różewicza.

Przybycie ojca generała Rejmana jest znakiem do rozpoczęcia wieczornicy.

Szereg przemówień rozpoczęty był mową ks. kan. Fulmana.

Zaznaczając iż po dwumiesięcznej żegludze dzień wczorajszy był szczęśliwem przybiciem do brzegu drugiego, zawinięciem do portu szczęśliwem, mówca przypomina dzieje powstania idei zorganizowania wystawy w Częstochowie, rozwija obraz prac przygotowawczych, prac połączonych z wieloma trudnościami, które jednak dzięki wytrwałości silnej wiary w użyteczność i potrzebę dokonywanego dzieła, szczęśliwie w znacznym stopniu przezwyciężone zostały. Podkreślając harmonie, jaka panowała przez cały czas śród ciężkich, w trudnych warunkach dokonywanych prac - mówca, słusznie zupełnie, zaznacza, iż duża w tem zasługa tego, który ster tych prac w obywatelskie ręce ujął i wnosi toast za pomyślność prezesa Komitetu Stefana ks. Lubomirskiego oraz Jego małżonki.

Toast ten entuzjastycznie podjęty przez zebranych został; jednocześnie pp.: Wilski i Szymański wnoszą upominek komitetu dla ks. Lubomirskich wspaniałą wazę, wykonaną przez firmę braci Łapieńskich z Warszawy, oraz piękną intarsję drzewną, według rysunku Kędzierskiego wykonaną w zakładach p. Bobrówny z Warszawy.

Odpowiada Stefan ks. Lubomirski; - Panowie, koledzy i komitetu Wystawy. Wzruszony jestem do głębi tą oznaką uznania mej pracy, któremu dał wyraz w tak pięknych słowach ks. kan. Fulman. Dziękuję wam serdecznie za uznanie dla mej pracy, jak również dla starań mej żony. Rozrzewnia mnie wasz bogaty i wspaniały prezent, który pozostanie zawsze w mym domu najmilszą pamiątką prac razem dokonanych przy organizacji Wystawy.

...Cześć wam, panowie, za to, iż daliście mi możność razem z wami dokonać rzeczy pożytecznych, lecz jeżeli chcecie okazać mi prawdziwe uznanie, to pozwólcie nadal z wami, gdy się po temu nadarzy okazja, pracować..

Następnie przemawiał p. Schweitzer. Szambelan Małkowski cieszył się iż wszystkie prace dokonane zostały pomyślnie, nawet pogoda, która zwykłe w tym okresie czasu nie dopisuje, jakby wstrzymywała się do chwili ukończenia wystawy. Szalała .za to burza bezsilnej złości w szeregach tych, którzy spokojnie na prace dokonywane, a tak pożyteczne dla kraju patrzeć nie mogli. Szambelan przypomina pamiętny artykuł w „Schles Zeitung”, (któryśmy w swoim czasie w przekładzie podawali). Ile w nim było złej woli, ile namiętności, by do dnia wczorajszego, promiennego zwycięstwem moralnem nie dopuścić. Zaznaczając, iż na drodze użytecznej pracy społecznej doczekać się możemy odrodzenia duchowego i materjalnego kraju, szambelan prace te oddaje opiece Tej, „co Jasnej broni Częstochowy.”

Wice prezes komitetu Karol hr. Raczyński wspominał, jak ważną zawsze role odgywały kobiety w życiu politycznem, społecznem i rodzinnem Polski. Przypominając postać świetlaną Jadwigi, która głos serca potrafiła zagłuszyć dobrem ojczyzny, mówca przesuwa się myślą po tych postaciach historycznych polek, które uwielbienia godnem poświęceniem stwierdziły jak są dobremi obywatelkami kraju, jak gorącemi parrjotkami i zakończył przemówienie toastem na cześć kobiet polskich, wzniesionym w ręce przewodniczącej Zjednoczonego Koła ziemianek p, Kretkowskiej.

Odpowiadając na ten toast p. Kretkowska zapewniła, iż mimo tak zaszczytnych dla kobiet kartek historji naszego narodu - kobiety polskie nie spoczną na laurach, lecz nadal dokładać będą wszelkich starań, aby się stać godnemi następczyniami swych poprzedniczek.

Stefan ks. Lubomirski jeszcze raz głos zabrał, by podnieść zasługi, jakie przy pracach komitetu położyli pp. Alfons Bogusławski, dyrektor Wystawy i Kazimierz Grosman, sekretarz komitetu i w imieniu Komitetu wręczył im oznaki honorowe — żetony pamiątkowe, ad noc wybite.

Bardzo ładnie wykonane złote żetony te wyszły z pracowni M. Mankielewicza. Jedna ich strona przedstawia trzy widoki streszczające charaktek wystawy, spowite w girlandę laurową, druga zaś strona żetonu zawiera monogram właściciela, ułożony z brylancików i rubinów oraz napis dedykacyjny na granatowej emalji.

Bardzo wdzięczne i serdeczne było przemówienie posła do parlamentu austrjackiego ks. dr. Kopycińskiego, który wspomniał o zasługach rodu Lubomirskich, a zwłaszcza w ostatnich lat dziesiątkach, gdyż na czele wielu prac społecznych staje przedstawiciel tej rodziny, dobrze krajowi swemu zasłużonej.

Dyrektor Bogusławski, dziękuje, iż pomimo jego wieku młodego pozwolono mu stanąć w szrankach pracy odpowiedzialnej. Miast krytyki znajduje podkreślenie dobrych swych chęci, choć braki niewątpliwie były. Ten upominek będzie zachętą do dalszej pracy i wskazaniem, iż przedewszystkiem pamiętać należy o dobrze ogółu, a dopiero później o celach i ambicjach własnych.

Jeden z inicjatorów wystawy i gorący jej rzecznik dyr. Janowski podkreślił zasługi przy pracach komitetu Karola hr. Raczyńskiego i jego wniósł zdrowie.

P. Kazimierz Grossman, przyłączając się do dziękczynienia kolegi Bogusławskiego za powierzone mu czynności sekretarza komitetu, zapewnia iż w słowach ks. Lubomirskiego oraz upominku komitetu znajduje zachętę do dalszej pracy dla kraju nad podniesieniem jego kultury.

Mec Kokowski wznosi toast na cześć kobiet.

Dyr. Szymański w pełnej swady oratorskiej mowie przypomina ludzi, którzy cisi, pracują niestrudzenie dla dobra kraju , kulturę naprzód pchają. Zakończył mowę toastem ręce dyr. Janowskiego.

Ks. kan. Fulman wznosi zdrowie posła do parlamentu wiedeńskiego ks dr. Kopycińskiego.

Ks. Kopyciński ładne przemówienie swe kończy toastem tradycyjnym: „Kochajmy się” a apostrofą przezorną „nie dajmy się”

Przedstawiciel firmy „Spiess i S-ka” p. Marczewski przemawia w imieniu wystawców, jak również p. Matyjewicz który, wskazując na cele spółczesnych wystaw zaznacza, iż częstochowska dopięła całkowicie swego celu. Jak bo wiem nieudana wystawa świadczyć może o upadku sił ekonomicznych kraju tak dobra jest wskaźnikiem, iż przemysł i handel krajowe są na drodze prawidłowego rozwoju i rozrostu.

Inż. Gąssowski przypomina zasługi p. Karola Łąckiego i pracownika cichego, lecz niestrudzonego.

Ks. Lubomirski odczytuje telegram gratulacyjne, nadeszłe z Czech od dobrych znajomych Częstochowy: dr. Karola Grosza, Prochaski, Czernego, Oczenaska, Votruby. Ogólnym długim oklaskiem przyjęto te telegramy i postanowiono odpowiedzieć na nie telegramami dziękczynnymi.

Z powodu uroczystego zakończenia Wystawy, przesyłam w imieniu Stowarzyszenia naszego serdeczne życzenia Prezydjum i Komitetu powodu pomyślnego rezultatu. Prawy tej pełnej poświęcenia niech będzie błogosławiony ten pierwszy krok, mający na celu ekonomiczną samodzielność narodu polskiego. Cześć i pamięć pierwszym pionierom ku tak podniosłemu celowi.

Za Związek eksportowy Czech, Moraw i Śląska

Votruba, prezes.

Nie mogąc osobiście uczestniczyć w zamknięciu świetnej i pięknej Waszej Wystawy, dziękuję jeszcze raz za nadspodziewanie wspaniałe i braterskie przyjęcie, jakie było zgotowane czeskiemu narodowi i zastępcom królewskiego, stołecznego miasta Pragi od komitetu wystawowego i całego drogiego narodu polskiego.

Z dumą możecie patrzeć na piękne skutki niezmordowanej pracy swej, która godnie reprezentowała zdolność Polski na polu rolnictwa i przemysłu. Winszuję z głębi serca J. O. Księcia i całemu komitetowi w uznaniu tego wielkiego i pomyślnego przedsięwzięcia.

Na zdar bratckemu polskiemu narodu!

Starosta dr. Karol Grosz.

Dalej przemawia p. Wilski, zaznaczając spółudział żydów w pracach obywatelskich komitetu oraz p. Siemieński, podnosząc zasługi ks. Fulmana. Gorąco podchwycony przez obecnych toast ten świadczy dowodnie o tej sympatji jaką w krótkim stosunkowo czasie pobytu swego w Częstochowie potrafił sobie zdobyć szanowny kapłan przez wytężoną pracę obywatelską.

P. Cygański zaimprowizował ładny i miły wierszyk o wystawie, wreszcie, na zakończenie toastów inż. Reklewski pije za pomyślność i rozwój prasy polskiej.

W przedsionka młodzież urządza owację kryjącemu się gospodarzowi bankietu inż. Fijałkowskiemu.

Stoły pospiesznie usuwają, kwartet naciska na smyczki, mocniej, rozpoczynają się tany.

Nastrój wieczornicy był nad wyraz serdeczny i promienny.

---------------

MOWA ojca gen. Rejmana

Jak wspominaliśmy w Nr wczorajszym podczas uroczystego nabożeństwa z powodu zamknięcia Wystawy Przemysłu i Rolnictwa ojciec gen. Rejman wygłosił piękną mowę, którą dziś, według dokonanych notatek zamieszczamy, mamy nadzieję w tych samych słowach, w jakich została wypowiedziana.

Gdy dzieło jakie się poczyna a tembardziej wielkie, nadzieje nie wykluczają niepewności, a nawet obawy. Tak samo było z wystawą Częstochowską... Opromieniła ją jednak Najświętsza Panienka i otoczyła swą opieką, przeto udała się jak najlepiej.

Bo jak obyczaj stary kazał narodu, po modłach, prosto od tronu Bogarodzicy, z Jasnej Góry udali się wszyscy przed dwoma miesiącami, na pole wystawy, by one poświęcić i opiece Bożej oddać. Niebo też widocznie błogosławiła, dając to bez czego najpiękniejsze rzeczy zostają w mroku i smutnej szacie.

Przez cały czas prawie słońce złociło promieniami swemi plony trudu i znoju ludzkiego i świeciło świętu długiemu pracy polskiej, które postanowiła Częstochowa. Dzięki za to wielu inicjatorom wystawy i wykonawcom którzy na czele z dostojnym prezesem ks. Stefanem Lubomirskim powiedli na pole pracy.

Przed dwoma wiekami przodkowie dostojnego księcia obwarowywali fortece Jasnogórską bastyonami zdobili ją piękną bramą. Obecnie z tej góry powiódł dostojny potomek, lecz na oględziny pracy polskiej w dziedzinie rolnictwa i przemysłu.

Od pierwszej też chwili począł płynąć łańcuch wielki, nieprzejrzany, ze wszystkiej ziemi polskiej do Częstochowy, tak te żadnego w nim ogniwa nie zabrakło. W tym łańcucha znaleźli się pobratymcy nasi czesi i morawianie.

Ta pielgrzymka niebywała narodu, najprzód do Patronki kraju Bogarodzicy, a w dalszym ciągu na oględziny plonów pracy własnej, radowała i podnosiła serca wszystkich i wlewała otuchę na przyszłość, bo siłą wielką otrząsnęła brud, i zwątpienie, jakimi ostatnie lata chciały gwałtem wykoleić naród z pracy prawidłowej i popchnąć do zguby.

I znów, Częstochowa, wpisuje do historii trzy wielkie zdarzenia, z ostatniego lat dziesiątka; na rok 1900 wpisuje niezmierny smutek i boleść narodu, gdy jakby na znak złowieszczy spłonęła wieża świątyni Jasnogórskiej, co tak głęboko już od dziecięcia każdemu polakowi wryła się w serce. Jasna Góra powstała jak okręt rozbity bez masztów a w tym czasie gdy niebyło tego drogowskazu na miejsce święte, poczęły się dziać w kraju rzeczy okrutne, których mógł najbystrzejszy, najśmielszy umysł nigdy nieprzewidzieć, powstał choas, zamęt wielki, zgubne ideje poczęły wypełzać i robić rozdział w narodzie, powstała bratnia walka i niszczenie własnej bratniej pracy, szły hasła z ukrytego legowiska, najwstrętniejsze obce narodowi, wstrętne polskiej duszy.

Wróg karności i ładu potrafił wkraść się nawet do duszy niektórych duchownych i naród dotąd wolny splamił się sektą Marjawitów na urągowisko Najśw. Pannie tak nazwane, będącą dziś pośmiewiskiem świata.

Na rok 1906 Częstochowa, wpisała znów do historji dzień 15 sierpnia. Kto go tu przeżył, niezapomni go do śmierci i potomnym przekaże.

Półmiliona zgromadziło się wówczas u stóp Jasnej Góry. w oczach wszystkich zaświeciła łza radości, bo oto poświęcano nową wieżę i Jasna Góra przestała być w żałobie. A nietylko tego półmiliona, lecz i tych milionów, co w domu pozostały, serca na jeden zgodny akord radości i otuchy, były nastrojone.

Na rok 1909 Częstochowa wpisuje znowu do historji, drugie błogosławieństwo Boże; świetną wystawę pracy rąk polskich, Którą cały naród w bratniem poczuciu jedności i miłości za obowiązek poczytywał sobie odwiedzić.

Błogo i milo lecz prędko upłynęły dwa miesiące świetnego przebiegu wystawy i dziś wróciliśmy znowu przez ten sam tron Bogarodzicy Częst. z dziękczynną modlitwą, za otrzymane błogosławieństwa i z prośbą o nowe do dalszej prawidłowej pracy, z prośbą by narodowi nie brakło chleba, by coraz lepiej mógł zaspakajać swoje potrzeby. W tej prośbie świeci nadzieja spełnienia, bo niepłyniemy dziś jak żeglarz mgłą otoczony, bo ona już się rozdarła.

Przyświeca nam znowu gwiazda morska, N. P. Częst., płyńmy tedy spokojnie pozdrawiajmy z tą większą wiarą i miłością, piękną pieśnią kościoła. Bogorodzica witaj gwiazdo morska, witaj matko Boża, witaj Dziewico święta, bramę szczęścia nam otwierająca.

Zanieśmy przeto wszyscy gorące dzięki Bogu, że za przyczyną N. Matki, spełnił prośby nasze, że pobłogosławił pracy polskiej, bo widocznie błogosławił jej wystawie.

Prośmy by ta gwiazda z góry, gwiazda wiary, nadziei i miłości szła przed nami i wróciła sercom naszym w wędrówce, by oświecała myśli i uczucia, słowa i szyny nasze. Spraw Częstochowska Pani i Królowo by praca znowu u Twego tronu u stóp Jasnej Góry święciła jeszcze niejedno i wspaniale święto, niech praca i modlitwa wystawia jeszcze obfitsze plony swoje.

Amen.

Źródło:
Zamknięcie Wystawy (Gazeta Częstochowska nr 61 z dnia 4 października 1909 r.)
Mowa ojca gen. Rejmana (Gazeta Częstochowska nr 62 z dnia 5 października 1909 r.)
Zamknięcie Wystawy Przemysłu i Rolnictwa w Częstochowie (Dzwonek Częstochowski X 1909)

strzałka do góry